„Popacz!” – mówi ciągle mój niespełna dwuletni syn. Ja patrzę... a o tylko owoc na krzaku. Jaki to krzak? sama nie wiem…
„Pomós!” – prosi mój synek. Ja pomagam, ale jakoś tak mechanicznie, od niechcenia…
Mój chłopczyk troskliwie zbiera kamyki – jak mnie to opóźnia, jak spowalnia moje pochody, moje ucieczki, moje bieganiny, wyścigi ze światem… Teraz bawi się piaskiem – no nie, znowu trzeba będzie myć ręce…
Dziękuję Ci Synku za lekcję twórczości, pokory, powolności, zachwytu naturą, radości z tego, co otacza. Uczyć mi się od Ciebie!
Pełna synchronizacja. Zatrzymanie się. Zbieranie kamieni, przesypywanie piasku. Ja się tego uczę od mistrzów, on to ma, naturalnie. Oby nie zaginęło w edukacji, bieganinie, pochodach, ucieczkach, wyścigach…
„Popacz!” – patrzę. I nareszcie WIDZĘ.
2 listopada, 19 rocznica śmierci mojego Taty
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz